Szkoła Podstawowa nr 4 im. Powstańców Styczniowych

  • Statystyki

    • Odwiedziny: 3125928
    • Do końca roku: 250 dni
    • Do wakacji: 57 dni
  • Jadłospis

„I choćbym był z kamienia, bym z kamienia był…*”

... nie przyznam się, że prosta kwiaciarka umie żyć bardziej niż ja – mógłby pomyśleć profesor Higgins, bohater „Pigmaliona” George’a Bernarda Shawa.
…wolę jednak zostać człowiekiem – przeszłoby przez głowę zwiedzającym wystawę stałą w Muzeum Geologicznym w Warszawie.
To kamień stał się 15 października 2018 r. motywem przewodnim wycieczki do Warszawy klas IIIe i IIIj (opieka A. Kowalczyk, M. Zygnerska).

Najpierw był to alabaster, w którym Pigmalion wyrzeźbił Galateę - postać tak piękną, że zakochał się w niej i chciał poślubić. Stało się to możliwe dzięki bogini Afrodycie. Tyle mówi nam grecki mit.

Jego wątek wykorzystał Shaw, aby pokazać właśnie wykorzystanie i nadużycie młodej, uroczo nieokrzesanej Elizy. Stając się damą o nienagannej dykcji, przestaje być posłuszną zabawką w rękach okrutnego profesora fonetyki Henryka Higginsa.

Jak kończy się dramat wystawiony przez świetną TNT Group Britain, goszczącą w Teatrze Buffo w Warszawie? Charakternie. Nic bowiem nie było nijakie w przedstawieniu – ani przekrój akcentów języka angielskiego, ani taniec rodem z lat 20. XX wieku, na pewno też nie duch epoki z niemym kinem i Charliem Chaplinem na scenie.

Przedstawienie bywało komiczne, podobnie jak mnogość łamańców językowych z tekstu Shawa. Tym bardziej cieszyliśmy się z naszych pozytywnych wrażeń!

Wróciły one do nas w dostojnym budynku Państwowego Instytutu Geologicznego, choć 
w nieco bardziej spetryfikowanej postaci. Zobaczyliśmy bowiem tyle kamieni, okazów, łupków, „białych kruków”, że niemal zastygliśmy jak lawa.

Dowiedzieliśmy się, że warto używać termin „skamieniałość przewodnia” zamiast „skamielina”. Druga nazwa nie jest precyzyjna, a w naukowych uszach wywołuje zgrzyt przypominający pisk kredy na tablicy (słowa pani przewodnik).

Kto zapamiętał choć jeden cud z tego skarbca geologii, niech po prostu wyryje go na tabliczce swej pamięci. Nie chcemy przecież powtórzyć losu greckiego mówcy, Demostenesa, który wkładał kamienie do ust i tak pozbył się wady wymowy. Wolimy czytać!

 

*Ryszard Riedel „Modlitwa”